Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 268.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przygotowanym być trzeba. Ja mogę umrzeć! pan możesz umrzeć! mogą się stać różne rzeczy, ale miesiąca tego już nam nic nie zabierze. Zobaczysz pan, jak go przyjemnie spędzimy. Teraz Warszawa się wyludnia, mniéj będzie niepowołanych opiekunów do zajmowania się cudzemi sprawami, będziesz pan mógł częściéj u nas bywać, towarzyszyć nam na spacerach. Wytłómaczę to jakoś wujence. No, zostań pan, ja proszę, zostaniesz? prawda!
Rzuciła mi przeciągłe wejrzenie. Cóż pan powiész? pomimo solennych postanowień, pomimo, że matka zwinęła już swoje małe gospodarstwo, bo naturalnie miała mi towarzyszyć, a moje książki leżały w zabitéj pace, zostałem.
Zrobiłem jeszcze coś więcéj: zaciągnąłem dług, pierwszy w życiu, nie chcąc ruszać pieniędzy przeznaczonych na podróż i osiedliny we Lwowie, które oddałem matce i tak mocno niezadowolonéj z mojéj chwiejności.
To także poraz pierwszy mi się zdarzało: widzieć chmurę na jéj obliczu przezemnie wywołaną i gryzłem się w duszy jednem i drugiem. Ale cóż robić — byłem niewolnikiem uczucia.
Gwiazda moja dotrzymała słowa. Miesiąc ten złotem pasmem wspomnień świeci w mojéj przeszłości. Och! jak ona umiała uszczęśliwiać!
Przypominam sobie, zwłaszcza jeden wieczór w Dolinie Szwajcarskiej, który z innego jeszcze