Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 252.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tne zjawisko salonów widziałem, potrafiłaby być cichą kapłanką czyjéjś doli, że tym dłoniom, które tylko zdawały się przeznaczone do bawienia się wachlarzem lub bukietem, możnaby z ufnością serce swoje powierzyć.
Kobieta umiejąca się tak modlić, musiała umieć kochać.
Jeżelim kiedykolwiek podejrzywał ją o zalotność, próżność, o pozowanie na efekt, a wyznaję, że dla wykorzenienia kiełkującego uczucia, chwytałem się nawet tego środka, podejrzenia moje rozwiały się bez śladu w téj chwili.
Nagle ciche łkanie przerwało ciszę kapliczną, a jednocześnie ona pochyliła głowę, obie dłonie przycisnęła do twarzy i rozpłakała się...
Jeszcze teraz w bezsenne noce echo tego płaczu jęczy w mojéj duszy, a wrażenie, jakiego wówczas doznałem, nie powtórzyło się już nigdy... Stało się we mnie coś dziwnego na widok téj postaci tak dumnéj, tak królującéj wśród ludzi, złamanéj teraz i przygniecionéj ciężką ręką cierpienia. Jakąż była ta rana, co się w tak bolesny sposób otwierała, ta rana, kryta przed światem jak lis spartanina pod szatą wesołości i dowcipu?
Pytanie to przemknęło mi po głowie, ale nie zatrzymywałem się nad niem. Byłem cały przejęty uwielbieniem dla téj dumy szlachetnéj, Bogu się tylko skarżącéj, dla tego hartu, co miał wszystkie pozory słabości.
Ona tymczasem chyliła czoło coraz niżéj ku