Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trzeba było chyba Katona, żeby się oprzeć potędze tylu naraz czarów.
— Dosyć — szepnęła wreszcie, bom ja zapomniał, że ten walc skończyć się kiedyś musi.
Posadziłem ją i skłoniwszy się znów milcząco, odszedłem. Zrozumiałem, że uczucie moje weszło w nową fazę, że trzeba będzie trzymać je bardziéj jeszcze na wodzy. Żal mi się zrobiło jego pierwotnéj, kryształowéj przejrzystości, którą rubinowy odcień zabarwił.
Rozmowa w gabinecie dała mi również dużo do myślenia. Była w jéj tonie obojętnym i szyderskim prawie, nuta mówiąca o sztuczności tego nastroju. Czyżby pod nim kryło się to coś, co się nigdy zdradzić nie chce i tém się właśnie zdradza, że się kryje?
W każdym razie, jeżeli to była rola, grała ją aż do ostatka tak dobrze, że nie wiedziałem wreszcie, czego się trzymać. Prosiłem ją do paru wirowych tańców, odmówiła, tłómacząc się zmęczeniem; w mazurze nie wybrała mnie do figury ani razu, choć sam się jéj prawie nasuwałem: jednem słowem zdawała się zapominać o mojéj obecności.
Drażniło mnie to — chmurny przyglądałem się zdaleka jéj powodzeniu i promieniejącéj coraz większym blaskiem urodzie.
— Jest w swoim żywiole — mówiłem sobie z goryczą, widząc ją, jak królowę rozdającą cisnącym się dokoła poddanym drobne łaski i zasz-