Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szył, że szachownica stała się jedném pobojowiskiem.
— A! — zawołał, dłoń na kolano opuszczając — i dlaczegoż ja tego nie zrobiłem!
W tej chwili Anusia wniosła kipiący samowar, a widząc, że państwo nie grają, ośmieliła się przemówić:
— Proszę pani! herbaty do imbryka.
— Dobrze — odparła panna Róża trochę zmienionym głosem, zaraz naparzę — i ponieważ służąca zabierała się do nakrywania stołu, dodała coś — nakryję sama! — Wstała i w milczeniu zaczęła się krzątać około wieczornego posiłku. Postawiła esencyę na parze, rozciągnęła czerwoną w kwiaty serwetę, na niéj umieściła symetrycznie koszyk z arcydziełem swego pieczenia, talerze z wędliną i pieczenią na zimno, salaterkę z konfiturami, filiżanki, spodki i inne przybory, czyniąc to wszystko z pośpiechem, który w mniéj spokojnéj osobie wydałby się tylko umiarkowaną żywością, ale w niéj na gorączkową zakrawał.
Pan Teodozy śledził każdy jéj ruch z uwagą.
— I pomyśléć — ozwał się półgłosem bardziéj do siebie, niż do niéj — i pomyśléć, jakby panna Róża gospodarowała nie na swojém, ale na naszém!
— Na naszém! — powtórzyła tamta zcicha, nalewając herbatę.