Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, zdaje mi się... (Kobiety nigdy nie są ścisłe w chronologii).
— I przez tyle lat nie sprzeczaliśmy się ze sobą ani razu?
— Ani razu! — potwierdziła panna Róża z właściwym sobie pogodnym uśmiechem.
— Otóż — rzekł pan Teodozy, i westchnął tak ciężko, jakby mu świadomość tyloletniéj zgody była niemiłą. Pannę Różę coraz większe ogarniało zdumienie, do czego to wszystko prowadziło?
— Jakież to pytanie miał mi zadać pan Teodozy? — ozwała się po niejakiéj przerwie.
— A, pytanie! tak... w saméj rzeczy pytanie. Hm! jakby to powiedzieć... Et! co tam! przecież tacy starzy przyjaciele, jak my, głośno przy sobie myśléć powinni.
— Panno Różo! czy pani byłaby poszła za mnie, gdybym się był oświadczył?
Podczas téj rozmowy panna Róża trzymała ciągle palec na główce konika, który miał jakieś saltomortale wykonać; teraz ten konik przewrócił się z hałasem, a ona pomimo swych pięćdziesięciu siedmiu lat zaczerwieniła się ciemno-ceglastym rumieńcem starości, który aż jéj siwiejących włosów nad czołem dosięgnął.
Zawahała się trochę, poczém:
— Byłabym poszła — odpowiedziała spokojnie.
Teraz pan Teodozy tak gwałtownie się poru-