Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

króla i królowéj, brał figury do ręki, stawiał je napowrót na tém samém miejscu, widocznie myślał o czém inném. Nagle poprawił się na krześle, jak ktoś, co się po długiém wahaniu, ostatecznie na coś zdecydował i zagadnął:
— Czyby się téż panna Róża domyśliła, jakie ja pytanie zadawałem sobie ciągle, kiedy już myśli zebrać mogłem?
Panna Róża podniosła na niego oczy, nieco zdziwione! Odkąd grywali ze sobą nie mówili nigdy podczas partyi o rzeczach, nie mających bezpośredniego związku z szachami.
— Nie — odparła — pan wié, że nie jestem domyślna. Cóż takiego?
— Co takiego? hm! Widzi panna Róża, jak człowiek leży w łóżku i nic robić nie może i do nikogo zagadać niéma, to mu z samych nudów dziwne myśli przychodzą do głowy. Mnie przyszła taka jedna... i dręczyła mnie, dręczyła, a ja sobie na nią odpowiedzieć nie mogłem... Panna Róża-by mogła, bo to się pani tyczyło...
— Mnie?
— A tak! I gdybym wiedział, że mi panna Roża odpowié szczerze, a nadewszystko, że się nie pogniewa...
— Ja? gniewać się na pana Teodozego! Przecież nigdy jeszcze nie gniewaliśmy się na siebie, cóż dopiéro dzisiaj!
— Prawda! Ileż to lat my się znamy, panno Różo? Pono trzydzieści trzy?