Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 149.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednocząc się w tém uczuciu powszechnego oburzenia ze swoim rywalem.
— Ja bo zawsze mówiłem, że uczeni, to najwięksi głupcy! — zakonkludował zawsze szekspirowskim stylem, wyrażający się pan Teofil. — Jak Boga kocham!
Wszystkie te wykrzykniki znalazły oddźwięk w sercach reszty kąpielowych gości, gdy ucieczka znakomitego męża stała się powszechnie wiadomą. Był to zresztą ostatni ważniejszy wypadek, który wstrząsnął sezonową atmosferą.
Wkrótce zaczęto się rozjeżdżać.
Pierwszy opuścił wody pan Gustaw, uwożąc z sobą oprócz wspomnień dziesięć poniszczonych garniturów, a nie uwożąc ani jednego z owych dziesięciu sturublowych papierków, któremi miał napełniony pugilares, gdy wstępował na widownię wielkich swoich czynów. Zwycięzki pan Karol dostał już na odjezdnem kosza od panny Martyny i ukrył go tak głęboko pod warstwą innych sercowych zdobyczy, że żaden z jego przyjaciół nigdy się o tém nie dowiedział. Panna Jadwiga wróciła na Litwę z takim samym katarem, z jakim z nim wyjechała, a w dodatku z rozczarowaniem do świata i obrazem „beznadziejnego” w duszy.
Na promenadzie z każdym dniem robiło się puściéj, aż wreszcie zrobiło się pusto zupełnie. Rozbawione i gwarne X. zamarło, jakby rószczką zagniewanej wróżki dotknięte. Milczenie prze-