Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 137.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak téż i zrobił uczony, bo inaczéj byłby, doprawdy, w trudném położeniu. Ale panna Kamilla miała jak najlepsze „chęci,” o czem świadczył jéj drżący głosik i świecące wzruszeniem oczy; więc nie pozostawało mu nic innego, jak zachowując należne płci pięknéj względy, zbliżyć się do niéj i uścisnąć na podziękowanie rączkę zarumienionéj poetki, którą ta uprzejmość przejęła niewymowném szczęściem. Obecni, naturalnie, klaskali w ręce, bo to jest chroniczna choroba występująca po każdym popisie, zwłaszcza młodéj i ładnéj panny, a że już wstawano od stołu, więc ci i owi zbliżali się do „swojskiego wróblika” i prawili mu komplementa, których zarazki również chronicznie panują w salonowéj atmosferze.
— Ślicznie panno Kamillo, ślicznie! — zawołał pan senator. — Jabym tak nie potrafił.
Nie znaczyło to powiedzieć wiele, jeżeli weźmiemy pod uwagę mowę pana senatora. Nieprawdaż?
— Pani nas oczarowałaś! — zawołał pan Wiktor.
— Prawdziwie panieński wierszyk — dorzuciła prezesowa — śliczny... wiosenny, jak sama autorka.
Autorka spuszczała oczki, mama jéj kryła za wachlarzem rodzicielską dumę, co widząc jedna z pań starszych, nie należąca do pochwalnego chóru, rzekła swojéj sąsiadce, także zdaleka się trzymającéj: