Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

te razem wzięte, były tak zawiłe, że nie był pewny, czy powinien cieszyć się tém czy smucić.
A mglisty bard stał z utkwionemi w niego oczyma, jakby się spodziewał, że „geniusz” poznawszy w nim bratniego ducha, otworzy mu ramiona, ale „geniusz” skłonił się tylko i usiadł, po to, by wnet znowu wstać po raz siódmy i ostatni.
I jakże wstać nie miał, kiedy ujrzał przed sobą stojącą tę, przed którą klęka kolano mężczyzny: kobietę! Kobieta była młodziutką i twarzyczką przypominała dziecko; miała grzywkę nad czołem, wachlarz w ręku i ubiorem przypominała lalkę, a gdy przemówiła, pokazało się, że chce także przypominać... poetkę. O ile to ostatnie udało się pannie Kamilli, niech na to jéj własne odpowiedzą rymy.

O wielki mężu! Twoje czyny
Słusznie jednają ci wawrzyny.
Pozwól więc, że ja w pokorze
Jeden do nich listek dołożę.
Jestem ja jeszcze słaba ptaszyna,
Co swoich skrzydeł próbować poczyna,
Jedną z mych pierwszych piosnek ci daję,
Weź ją ze sobą w dalekie kraje.
Wiem, że świergot swojskiego wróblika,
Milszym ci, niż śpiew obcego słowika!
Bo ty nas kochasz — twe życie całe
Daje nam tego dowody stałe;
Ty nam do szczęścia torujesz drogi
I los nam słodzisz częstokroć srogi:
My za to wdzięczność dla ciebie mamy
I hołdy tobie z serca składamy.
Przyjm je i zachowaj w twéj pamięci:
Nie patrz na czyny, tylko na chęci!