Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krzykników usiłującego ją bawić wieszcza; pan Teofil towarzyszył owéj pannie, którą niepoczciwy pan Karol posądzał o watowaną łopatkę; reszta młodzieży powybierała sobie także odpowiadające sercowym popędom stanowiska, starsza generacya trzęsła się na wózkach, górale śpiewali, muzyka stroiła instrumenta: zrobiło się bardzo gwarno i wesoło.
Cóż dopiéro, gdy po paru krótkich przystankach i lekkich przekąskach, szczęśliwie dobito do portu, gdy się rozłożono obozem na ślicznéj obszernéj polance, wśród najcudowniejszego otoczenia, gdy z góralskich torb, jak z rogu obfitości zaczęły się sypać przeróżne specyjały, gdy błysnęły mosiężne główki szampanek... wtedy wszystkie humory przybrały najróżowszą barwę; nawet panna Jadwiga rozchmurzyła się trochę, a poeta wpadł w taką ekstazę, że choć go nikt o to nie prosił, wystosował poetyczną do gór odezwę i wniósł toast na cześć „szczytów”, które nazwał „posągami świata”, zapewne przez pamięć dla zmarłego kolegi Słowackiego i jego piramid. Naturalnie „zdrowia dam” były na pierwszym planie. Najprzód ogólne, potém każdą z osobna uczczono wiwatem; zapał rósł z każdą chwilą, po biesiadzie zaimprowizowano tańce, potém gry niewinne, żywe obrazy, młodzież wyścigała się w pomysłach, pan Gustaw zwłaszcza przeszedł sam siebie w tym dniu pamiętnym.
O piątéj dano hasło do odwrotu, ale nie był