Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To nie ja, aniołku, tylko przepisy sprzeciwiają się temu — odparł małżonek z pewném zakłopotaniem witając pana Gustawa, który wyglądał jak prześladowana ofiara losu.
— Ach! cóż tam przepisy: nie ma reguły bez wyjątku.
— To prawda, ale...
— Ale pan doktor nie chce go na naszą korzyść zrobić — wtrącił nasz młodzieniec z goryczą.
— Panie łaskawy! Cóż znowu! Ja z największą przyjemnością, dlaczegóżby nie? tylko, że to niepodobna — tłomaczył się coraz bardziéj zmięszany lekarz.
— Dlaczego niepodobna, Władeczku — podchwyciła jeszcze słodziéj żona. — Jeśli ci chodzi o jutrzejszą promenadę, to któż na niéj będzie, proszę cię? Połowa gości jedzie na wycieczkę, zostanie trochę żydów, więc chyba więcéj dbasz o nich aniżeli o nasze towarzystwo.
— Widzisz, aniołku, kiedy to byle raz ustąpić, tak potém ani sobie dać rady. Każdy będzie żądał...
— Ach! panie doktorze dobrodzieju — przerwał pan Gustaw — sezon się kończy, nie będzie już sposobności do żądań, a do przyszłego roku to małe odstępstwo od przepisów pójdzie w zapomnienie.
— O! zapewne — rzekł już przekonany Władeczek — ktoby tam pamiętał. Zabierajcież więc panowie muzykę i bawcie się dobrze, ja tylko muszę powiedzieć dyrektorowi, że to poraz pierwszy