Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozcięcie gordyjskiego węzła i znowu żartobliwie zaproponowała swoje supełki.
— Ja sądzę, że te rzeczy dałyby się pogodzić — zauważył pan Gustaw. — Wycieczka nasza skończy się w takiéj porze, iż panie będą miały jeszcze dosyć czasu na przebranie się i wzięcie udziału w drugiéj zabawie.
— Oh! to niepodobna! — zawołała prezesowa. — Ja po każdéj wycieczce czuję się tak zmęczoną, że przynajmniéj przez dwa dni jestem do niczego.
— Z tego względu nasz wieczorek, jako mniejszém znużeniem grożący, powinienby znaleźć łaskę w oczach pani dobrodziejki — wtrącił pan Wiktor.
— W takim razie pozwalam sobie przedstawić jedną kombinacyję — ciągnął niezrażony pan Gustaw. — Zamierzamy także zaprosić doktorową C. i mamy nadzieję, że nam nie odmówi. Mogłaby więc panna Martyna...
— Doktorowa C. już nam obiecała swoję bytność — przerwał pan Wiktor.
— Już? — powtórzył z pewném niedowierzaniem tamten. — Przypuszczam, że i do naszéj prośby raczy się przychylić, jak już zauważyłem: jedno drugiemu nie przeszkadza. Otóż mogłaby panna Martyna pod jéj opieką zaszczycić naszę wycieczkę, a potém towarzyszyć pani prezesowéj dobrodziejce na wieczór. Wszak dla pani nie byłoby to zbyt utrudzającém?
— O nie, nie, bynajmniéj! — zawołała panna