Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczają nosy na kwintę. Oni bal — my wycieczkę. Zobaczymy co się lepiéj uda.
— Wycieczkę. bravissimo!
— Świetny pomysł!
— Ten Gutek, to chwat, niéma co mówić! — zawołano chórem.
— Tylko, uważacie, potrzeba nam się spieszyć! Już ja dawno o takiéj wycieczce myślałem i mam cały program w głowie. Tutejsze góry jeszcze nic podobnego nie widziały. Zarząd sprowadził fajerwerki na przyszłą loteryę, trzeba je odkupić... Ty, kochany Teofilu wyszukaj kapitana i zajmijcie się prowiantami na jakie pięćdziesiąt osób. On już w tém doświadczony, niech tylko pamięta o cukierkach i o szampanie. Weźmiemy ze czterdziestu górali... O koszt mniejsza.
— Naturalnie, naturalnie!
— Jabym ostatni grosz wydał, byle na swojém postawić! — zapewnił pan Teofil.
— Ja z Karolem i Klemensem pójdziemy zapraszać damy — mówił daléj przywódzca gwelfów. — W tém musimy ich ubiedz. Z wycieczki nie wrócimy jak o dziewiątéj wieczorem. Damy będą zmęczone, muzyka także: tańce im się udadzą! Ha! ha! ha!
Zaśmiano się chórem.
Pan Teofil ucałowawszy rzęsiście najdroższego Gutka, wybiegł spełnić jego polecenia, pozostałe trio poprawiwszy nieco ubiór, udało się z wizytami.
— Pójdźmy najprzód do prezesowéj — zapropo-