Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

racą żentycą. Gibelini mścili się wyśmiewając go niemiłosiernie, za co pewno będą siedzieć w ostatnim kręgu piekła w nowéj Boskiéj Komedyi, jeżeli takowa wypłynie kiedy z pod pióra tego wieszcza. Ale i innym zgoła w téj walce nieinteresowanym osobom, dawała się ona we znaki. Niechże kto uścisnął się za rękę lub porozmawiał dłużéj z panem Wiktorem, mógł być pewien, że pan Gustaw odkłoni mu się potém z wyróżniającą sztywnością.
Przyjechał artysta muzyk, z którym pan Gustaw, poczuwając się do obowiązków mecenasa sztuk pięknych, zapoznał się natychmiast: żaden z adeptów pana Wiktora nie był na jego koncercie.
W jedném tylko te dwa wrogie obozy spotykały się z sobą: w kulcie dla płci nadobnéj, a ta znów nie oświadczając się wyraźnie ani za jednym, ani za drugim, hołdy obydwóch przyjmowała z równą łaskawością, bo jak to już słusznie zauważył Feuillet, kobiety nietylko we wszystkich językach rozumieją komplementa, ale ich chętnie we wszystkich i od wszystkich słuchają.
Taki stan rzeczy nie mógł przecież trwać ciągle i musiał się skończyć porażką téj lub owéj strony.
Jakoż nadszedł dzień, w którym gwelfy ujrzawszy się zagrożonymi, postanowili wydać stanowczy bój zuchwałym gibelinom. Pierwszy alarm rzucił zawsze energiczny pan Teofil, wpadając jak bomba do mieszkania pana Gustawa w chwili, gdy