Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak ochoczo idzie dzisiaj zabawa — zauważył jeune premier.
— Rzeczywiście, bardzo ochoczo.
— A jednak są tacy, którzy w niéj udziału nie biorą. Naprzykład ten młody człowiek — mówił dalej pan Gustaw wskazując na galicyjanina, który stał naprzeciwko nich oparty o filar.
— Może jest w żałobie?
— Jeżeli w żałobie, to zapewne sercowéj, bo wygląda jak gdyby był zakochany.
— Doprawdy?
— Pani pyta? Sądziłem, że pani powinna lepiéj odemnie poznać się na téj chorobie, napatrzywszy się z blizka na tyle jéj symptomatów.
— Oh! pan żartuje.
— Pani wié dobrze, że nie. Ale wracając do tego młodzieńca, zauważyłem w nim jeszcze jednę szczególną cechę.
— Cóż takiego?
— Musi być wielkim miłośnikiem kwiatów.
— Kwiatów! — powtórzyła panna Jadwiga, a serce jéj, nie wiadomo czemu, żywiéj zabiło.
— Widziałem, jakie wrażenie zrobiła na nim ta piękna róża, którą pani miała wczoraj u sukni. Pożérał ją oczami i powiadam pani, rozpromieniał cały, jak gdyby go coś bardzo przyjemnego spotkało.
Ach! jakże wdzięczną była panna Jadwiga swemu tancerzowi, że jéj bezwiednie, jak mniemała, w rozwiązaniu dręczącéj ją zagadki dopomógł.