Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 043.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak to znać dzielnego koroniarza — odezwał się jeden, obywatel z Kujaw, zwany kapitanem dlatego, że zwykle wycieczkami dowodził — co myśli to powié. Gdzieby się to po galicyjaninie pokazało.
— Albo po litwinie! — wtrącił drugi z akcentem, który o pochodzeniu z Księstwa Poznańskiego uprzedzał.
— Nie ma jak koroniarze! My tu prawie wszyscy koroniarze! wołano dokoła z takiém zadowoleniem, jak gdyby się było z czego cieszyć!
— A więc panowie — rzekł pan Gustaw — pozwólcie mi wypić zdrowie koroniarzy, na znak, że zgadzam się z wami w opinii.
Uderzył nożem o szklankę — wołając do nadbiegającego pędem Strzeczaka:
— Wanienkę szampana!
— Brawo! brawo! — krzyknęła młodzież.
Otóż to po naszemu. Znać, żeśmy jednéj matki dzieci.
— Powiedzcież mi panowie — zaczął pan Gustaw po spełnieniu pierwszych toastów — co się tu mniéj więcéj robi. Jestem nowicyjuszem, jak widzicie.
— Bodaj najwięcéj było takich nowicyjuszów — wykrzyknął siedzący naprzeciwko niego młodzieniec z włosami przyklepanymi na czole à la Capoul, który miał sławę zdobywcy serc, a teraz w przystępie serdeczności, przechylił się przez stół dla uściśnięcia ręki pana Gustawa.