Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 021.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I jabym chciał kogo kochać — rzekł Adamek cicho. — Poszedłbym za nim także na koniec świata.
Umilkł i wpatrzył się w oblicze swojéj opiekunki zadumanemi oczyma.
— Czemu ja pani nie kocham? — spytał nagle?
Kobieta ruszyła ramionami.
— Zabawny dzieciak — rzekła. — A kochaj sobie jak chcesz, kto ci broni!
— A pani będzie mnie kochać.
Ona wahała się trochę.
— Nie — odparła krótko, odwracając głowę.
Nastąpiło milczenie.
— Czemu? — ozwał się po niejakiéj chwili głos dziecka, żalem wezbrany. — Czemu mnie pani kochać nie chce?
— Co tobie po mojém kochaniu! — zawołała kobiéta z niezwykłą u niéj gwałtownością. — Moje kochanie nikomu szczęścia nie przyniosło. Kochałam mojego, to go pierwsza kula trafiła; kochałam dzieci, to je choroby pozabierały. Po co ja ciebie będę kochać, żeby i na twoją głowę złe sprowadzić. Daj mi pokój!
— Już ja wolę być nieszczęśliwy, niech mnie pani tylko kocha — wyszeptał Adamek i spojrzał na nią tak smutnie, tak błagalnie, że chyba głaz jeden pozostałby obojętnyn[1] na wejrzenie.
Pomywaczka nie była głazem, choć na to wyglądała. Oczy jej zwilgotniały; podniosła grubą, spracowaną rękę i obtarła je prędko.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być obojętnym.