Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 014.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ją znali dawniéj mówili, że za życia męża i dzieci, do których nadzwyczaj przywiązaną być miała, zupełnie inną była kobietą, ale gdy mąż na wojnie zginął, a czworo dzieci w jednym roku umarło, serce w niéj jakby zginęło i już żadne uczucie doszukać go się nie mogło. Nie pocałowała ona nigdy swego wychowańca, nie przemówiła do niego pieszczotliwie, to też gdy surowa jej nieruchoma twarz pochylała się nad kołyską, chłopczyk, jakby przeczuwając obojętność, nie wyciągał do niéj rączek, nie śmiał się, jak to zwykle na widok znajomego oblicza, tylko leżał spokojnie, wpatrując się w nią ździwionemi oczyma. Już w dziesiątym miesiącu życia Adamek zaczął szczebiotać; nie nauczono go mówić „mama”, „tata” — bo kogóżby tak podrzutek nazywał? — tworzył więc sam sobie języczkiem jakieś niebywałe wyrazy, których żadne ucho nie słuchało skwapliwie i żadne usta nie powtarzały z radością i zachwytem nad wczesnym rozumkiem malca. Później panna służąca, dobra i wesoła dziewczyna, dla zaskarbienia mu względów jego dobrodziéjki, nauczyła go wołać „pani”, ilekroć ta ukazała się na progu kuchni; pojętne dziecko nigdy o tém nie zapomniało, a pani słuchała z uśmiechem, jak się słucha wyuczonéj papużki i jak papużce dawała mu kawałek cukru lub piernika. Adamek więc rósł, nie wiedząc co to głód, zimno, niewygoda, ale nie wiedząc także co to są pieszczoty, co miłość. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło, aby