Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom I 219.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z jego pamięci wszelką myśl o niebezpieczeństwie.
Tu i owdzie przez szarą mgłę ukazywały się jaśniejsze plamy, ale o jakie może sto kroków za niemi kra piętrzyła się wysoko, a ciemna kresa w dziwnych konturach rozciągała się po bokach. Wtedy przed niemi dał się słyszeć inny znowu odgłos, nie wychodzący ani z powietrza, ani z morza, głuchy i żałosny, jak ryczy podobno krowa morska, o której mówią, że przedniemi łapami unosi się niekiedy na skały i odzywa do pokrewnych jej zwierząt na pastwisku, do których biedna wydobyć się nie może.
— Co to było? — zawołał obcy pan i niespokojny spojrzał w kierunku odgłosu. Piotr Wik milczał.
— Cóż tam znowu, na prawo przed nami?— zapytał Piotr Wik i skręcił konie. Z lodu sterczał duży drąg. — Pewnie rybackie przeręble, a drąg ten postawiony na przestrogę!
— Mnie się zdaje, że tam widać dom!— rzekł służący.
— Jeszcze do lądu nam daleko! — półgłosem odpowiedział marynarz.