Pomiędzy zaproszonemi kobietami, które w kościele siedziały w pierwszych ławkach, są dwie dobrze nam znajome od źródła, matka i babka wraz z młodą, zajmującą Łucją. W niebieskich jej i wyrazistych oczach żadnego już nie było śladu obłąkania; siedziała spokojnie i nabożnie jak wszyscy. Tak samo jak burza w owej nocy, uspokoiła się także walka jej duszy. Krystjan, który siedział na stronie mężczyzn[1], poznał ją natychmiast; ona przeciwnie patrzała nań jak na obcego i głośno śpiewała święte psalmy.
Młoda para przystąpiła do ołtarza; orszak ślubny stanął pod chórem. Dwie kobiety szeptały między sobą:
— Uważaj teraz na pannę młodą i na pana młodego; które z nich pierwsze się ruszy, pierwsze umrze!
— Ha, toć ona się ruszyła!
— Ale się to nie zgadza z drugą wróżbą! — rzekła młodsza. — A ja w tamtą więcej jakoś wierzę! to bo nigdy nie chybi! Z imienia pana młode-
- ↑ W Danii we wszystkich kościołach, tak samo jak u nas w niektórych, ławki kobiet znajdują się po jednej stronie nawy, a przeznaczone dla mężczyzn po drugiej. (Przyp, tłum.)