Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom II 277.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oko Naomi spoczęło na tłumnem zebraniu, a pod oknem jej, między ustawionemi beczkami, które spekulanci wynajmowali jako najkorzystniejsze miejsca widzów, stał Władysław, wychudły i chory; oczy jego w nią były wlepione, uśmiechał się tak samo, jak się szatan uśmiechał w balecie, wyciągnął ręce i palcem prawej, jakby pisał na dłoni lewicy.
Naomi odeszła od okna. Parada i tak miała trwać kilka godzin, a zresztą jak się wyrażała, najpiękniejsza chwila już minęła; podała więc rękę markizowi i wyszli z domu, co jednak tylnemi tylko drzwiami dało się uskutecznić. W sieni stała jakaś stara kobieta, która markizowi wsadziła do ręki kartkę, a on ją prędko ukrył: nie uszło to jednak baczności Naomi.
Wieczorem był wielki, publiczny koncert w Tuileryach, odegrany przez pięciuset oboistów i trzystu doboszy; na Sekwanie illuminowane statki odbywały różne ewolucye i igrzyska; wieże i kopuły kościołów sterczały w powietrzu, obwiedzione ognistym konturem. Naostatek spalono przepyszne ognie sztuczne.
— Wrzawliwe jak te tony, gasnące jak te płomienie — oto życie ludzkie! — pomyślała