Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom II 170.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ulicę, lecz tu nie było nikogo. — Władysławie! — wybąknęła i przygryzła sobie wargi do krwi.
W pół godziny później była już znowu w swem mieszkaniu w Praterze. Władysław jeszcze nie wrócił; w ubraniu rzuciła się na łóżko, ale żadna łza nie pociekła z jej oka, żadne westchnienie z ust jej nie wydobyło się. W tem słychać było kroki; — przyszedł Władysław.
W milczeniu spoglądali na siebie.
— Pewnieś się doskonale ubawiła? — zapytał głosem złośliwym. Ona milczała i patrzyła na niego okiem dumnem i pełnem żalu; on szyderczo uśmiechnął się.
Wargi jej poruszyły się, jakby do mówienia — ale milczała.
— Czy widziałaś — rzekł — jak moja klacz, kiedy nie jest przywiązana w stajni, ze rżeniem biega za mną, ile razy koło niej przechodzę. Ona to robi z czystej miłości i za to pieszcząc klepię ją po karku. Ty także idziesz za mną, ale ty dla całkiem innych powodów, — więc miałbym prawie ochotę i ciebie tak poklepać, jakeś na to zasłużyła! — i porwał za szpicrózgę, leżącą na stole, machnął nią w powietrzu w tym kierunku, w którym siedziała