Strona:PL Hans Christian Andersen-Ropucha, Krasnoludek 12.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nialszego? Czegóż jej tu brakowało? — Chyba towarzyszki, choćby zielonej żabki. Właśnie ostatniej nocy wydawało jej się, że wiatr, przynosi dobrze znane głosy, zwiastujące blizkość krewniaków.
— Co to za życie! — rozmyślała sobie. — Wydostać się ze studni, odpocząć w pokrzywach, przebyć taką suchą i palącą drogę, wreszcie ten rów wspaniały! Ale to niedosyć. Dalej, naprzód! Muszę odnaleźć ropuchy albo zielone żabki; sama natura wystarczać nie może, każdy potrzebuje towarzystwa!
I wyruszyła dalej.
Przez łąkę doszła do dużego stawu, zarośniętego trzciną i zaczęła się przechadzać dookoła.
Inne żabki zauważyły ją wkrótce.
— Dzień dobry. Jak się tu pani podoba? Przepraszam, może panu? Zresztą to wszystko jedno, każdy gość mile jest u nas witany.
Zaprosiły ją zaraz na wieczorny koncert w domowem kółku: — amatorskie siły, wiele zapału, na drobiazgi trzeba być wyrozumiałym. Co się tyczy przyjęcia: staw pełen czystej wody i co sobie kto znajdzie. Jak w domu, bez ceremonji.
I znowu zabawiła ropucha dni kilka w przyjemnem towarzystwie. Potem zapragnęła iść dalej. Czuła dziwną tęsknotę do czegoś lepszego, a nieznanego.
— W drogę — rzekła sobie.
Tyle rzeczy jeszcze miała do poznania! Nad nią świeciły gwiazdy, jak złote iskierki, księżyc i słońce wypływały na niebiosa, posuwały się wyżej, wysoko, wysoko, i zniżały napowrót.