Strona:PL Hans Christian Andersen-Cień, Śpiewak z pod strzechy 09.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krajach, prócz palącego słońca. Chcąc się czegoś dowiedzieć o sąsiadach, dopytywał gospodarza swego domu, ale ten nic nie wiedział. Ktoś niezawodnie mieszkał naprzeciwko, ale kto — niewiadomo. A co do muzyki, uważał ją za bardzo nudną.
— Ktoś się uczy jednej i tej samej sztuki; jedno i jedno wkółko. To nieznośnie nudne.
Razu pewnego uczony młodzieniec zbudził się w nocy. Spał przy otwartem oknie i kiedy wiatr lekko uniósł firankę, wydało mu się, że na balkonie sąsiedniego domu widzi szczególne światło. Podniósł się na łóżku i spojrzał naprzeciwko: — kwiaty na balkonie jaśniały dziwnym blaskiem, jak płomyki, a pomiędzy nimi stała prześliczna dziewczyna. I spostrzegł nagle, że to od niej bije ten blask cudowny, który go olśniewa.
Czy to nie senne złudzenie? Zerwał się z posłania, odsunął firankę — ale dziewczyna zniknęła natychmiast, zniknęło dziwne światło, kwiaty nie płonęły niby żywe ogniki, choć wydawały się piękne jak zawsze. Drzwi do pokoju były uchylone i z wnętrza domu płynęła muzyka tak cicha, słodka, iż można było przy niej zapomnieć o rzeczywistości i marzyć, marzyć bez końca.
Prawdziwe czary. Ale kto tam mieszka? I którędy się wchodzi do tego mieszkania, bo od ulicy ani z boków domu niema bramy ani furtki, a dół zajmują same sklepy.
W kilka dni potem pewnego wieczora usiadł młodzieniec znowu na balkonie. Za nim w pokoju paliło się światło, więc też cień jego padał na dom