Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 350.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziewczynka zmówiła modlitwę wieczorną i wiatry ucichły, jakby chciały zasnąć. Weszła więc do ogromnej, wysokiej, pustej a zimnej sali lodowej i ujrzała Janka. Poznała go natychmiast, rzuciła się ku niemu i uścisnęła go serdecznie, wołając:
— Janku! mój kochany, najdroższy mój Janku, nareszcie cię znalazłam!
Janek jednak siedział nieruchomy, spokojny i zimny jak lód, więc Marysia przycisnęła go do siebie i zapłakała gorącemi łzami, które, padając na piersi zaczarowanego chłopczyka, przeniknęły do jego serca, roztopiły lodową bryłę i spłukały z niej kawałek szatańskiego lustra. Janek się poruszył i przyjrzał uważniej Marysi, a ona zaśpiewała wtedy drżącym ze wzruszenia głosem:

O, sercu najmilsza, różyczko kochana,
Pól, sadów, ogrodów ozdobo!
Barw krasą jaśniejesz i wonią-ś owiana —
Kwiat żaden nie zrówna się z tobą! i t. d.

Wtenczas Janek przypomniał sobie rodziców i babcię, i domek z izdebką pod strychem, i całe miasto rodzinne, i szarą rzeczułkę, w której falach kąpał się w lecie, a po której lodach ślizgał się w zimie, i towarzyszów, z którymi się bawił i śpiewał piękne a rzewne piosenki, i wszystko, wszystko po kolei! A wtedy taka go ogarnęła tęsknota, tak mu się zrobiło smutno, tak smutno, że wybuchnął płaczem i płakał, płakał, tak długo, aż zaczarowana drobinka szkła wypłynęła wraz ze łzami z jego oka. Spojrzał wtedy po raz drugi na Marysię i poznał ją naprawdę:
— Marysiu droga, kochana Marysiu, gdzieżeś tak długo bawiła? A gdzie ja siedziałem? — I spojrzał do-