Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 304.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najpiękniejszej jego lalce! Wszyscy byli zmartwieni Przerwano przedstawienie.
Gdy się ludzie rozeszli, nieznajomy towarzysz Janka zbliżył się do strapionego dyrektora teatru maryonetek i powiedział, że mu naprawi tę szkodę. Wyjął swój stoik z cudownym balsamem, wziął lalkę, która była strasznie pokaleczoną, i opatrzył jej rany, posmarował, a w tejże chwili wszystko się zrosło znowu, zagoiło, a nawet maryonetka mogła teraz sama poruszać swobodnie rękami, nogami i głową i nie trzeba było ciągnąć jej za sznurek.
Można sobie wyobrazić radość lalki! Była jak żywy człowiek, tylko mówić nie mogła. Właściciel teatrzyku cieszył się także niezmiernie: królowa mogła chodzić sama! Naturalnie, żadna inna jego lalka tego nie potrafiła.
Ale późno w nocy, kiedy wszyscy spali, dały się słyszeć takie okropne westchnienia, że wszyscy się pozrywali przestraszeni. Dyrektor pośpieszył zaraz do swoich maryonetek, gdyż z wielkiego pudła dochodziły te smutne jęki. Otworzono je i ujrzano wszystkie lalki poprzewracane i wzdychające rozpaczliwie; wszystkie patrzały szklanemi oczami na swego pana, gdyż wszystkie pragnęły być posmarowane cudownym balsamem, ażeby mogły poruszać się same.
Królowa padła na kolana i podniosła w górę złocistą koronę.
— Zabierz ją! — zawołała — ale posmaruj maścią mojego małżonka i dwór mój cały!
Właściciel teatrzyku nie mógł się wstrzymać od płaczu, tak mu żal było lalek. Ofiarował nieznajomemu cały swój zarobek z ostatniego przedstawienia, byle mu jeszcze kilka maryonetek posmarował. Ale poczciwy człowiek odpowiedział, że jeśli mu dyrektor odda starą