Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 302.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz ten rozwiązał swój mały węzełek, wyjął z niego słoik niewielki i powiedział, iż posiada taki balsam, pod którym złamana noga może się zrosnąć natychmiast i będzie jeszcze mocniejsza, niż przedtem. Ale za takie cudowne lekarstwo żądał trzech rózeg, które stara niosła w fartuchu.
— Mądryś! — rzekła babina i pokiwała głową z dziwnym uśmiechem. Nie miała ochoty pozbyć się rózeg, lecz noga bolała ją bardzo i co robić, zanim się zrośnie zupełnie, zanim będzie mogła znowu na niej chodzić?
Więc po namyśle oddała trzy różdżki, a podróżny wyjął balsam ze słoika i zaledwie dotknął nim złamanej nogi, kości się zrosły i starowina mogła iść dalej bez bólu, a nawet znacznie prędzej, niż poprzednio.
— Dobre masz lekarstwo — rzekła też z uśmiechem — znam się na tem cokolwiek. Wiem też, iż w aptece dostać go nie można.
I poszła dalej, trzęsąc starą głową i uśmiechając się do siebie.
— Co ci po tych rózgach? — spytał Janek towarzysza.
— Bardzo mi się podobały, a że jestem trochę dziwakiem i lubię osobliwości, więc sobie pomyślałem, że mogą mi się przydać.
Janek niebardzo mądry był z tej odpowiedzi, ale poszli dalej razem.
— Patrz — odezwał się Janek po niejakim czasie — jakie okropne chmury! Pewno będzie burza.
— Nie — odrzekł nieznajomy — to wcale nie chmury, to góry, mój kochany. Wspaniałe, wielkie góry, które wznoszą się ponad obłoki! Tam dopiero odetchniesz cu-