Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 235.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cudowny! Wspaniały! — wołali dworacy i ten, kto doręczył pakiet cesarzowi, otrzymał zaraz tytuł „Nadwornego Obersłowicznika jego cesarskiej mości.“
— A teraz niechaj razem zaśpiewają — rozkazał cesarz — będzie wspaniały duet.
Nakręcono sztucznego ptaka i mieli śpiewać razem, lecz duet się nie udał, gdyż słowik sztuczny śpiewał podług przepisanej miary, a leśny śpiewak z serca i natchnienia.
— Ten nic nie winien — zadecydował kapelmistrz nadworny, wskazując sztucznego ptaka, — doskonale trzyma się taktu, jak gdyby się wykształcił w mojej szkole.
— Nakręcono go więc do śpiewania solo i miał powodzenie niemniejsze od słowika prawdziwego, a kosztownym, błyszczącym strojem bardziej zachwycał wszystkich.
Jedną i tę samą sztukę śpiewał trzydzieści trzy razy i nie zmęczył się wcale. Wszyscy słuchali go z wielkiem zajęciem, lecz nie umieli jeszcze melodyi na pamięć, gdyż była bardzo trudną. Chcieli nakręcić go raz trzydziesty czwarty, ale cesarz zażądał, aby teraz zaśpiewał słowik żywy.
... Lecz gdzież się podział?...
Niepostrzeżony wyfrunął przez okno i uciekł do swojego lasu zielonego.
— A to co? — pytał cesarz z niezadowoleniem.
— A to co? — powtórzyli natychmiast dworacy i zaczęli szemrać z głośnem oburzeniem, wyrzucając niewdzięczność słowikowi.
— Na szczęście lepszy ptak nam został — zdecydowali wreszcie.
Kazano go nakręcić po raz trzydziesty czwarty i wy-