Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 230.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Ale słowik najpiękniejszy ze wszystkiego“ — powtarzało się na każdej kartce.
— Co to ma znaczyć? — spytał cesarz zadziwiony. — Słowik? Cóż to takiego? W ogrodzie moim jest coś tak pięknego, że zachwycają się wszyscy podróżni, a ja dowiaduję się o tem z ich książek?
I zawołał natychmiast szambelana.
Był to dygnitarz tak dumny, że jeśli który z niższych od niego urzędników śmiał mu zadać jakie pytanie, odpowiadał tylko „Hm!“, — co i po chińsku nic nie znaczy.
— Dowiaduję się z książek — rzekł cesarz — że w moim ogrodzie mieszka słowik, ptak cudowny, najpiękniejszy ze wszystkiego, co się w mojem państwie znajduje. Dlaczego ja o nim dotychczas nic nie wiem?
— I ja o nim nie słyszałem — odparł pokornie szambelan. — Nie był dotąd u dworu przedstawiony.
— Więc żądam, aby dzisiaj został przedstawiony — rzekł monarcha. — Świat cały wie o skarbie, jaki posiadam, a ja jeden nic o nim nie wiem!
— Pierwszy raz o tem słyszę — powtórzył szambelan — ale się postaram odszukać go zaraz.
Odszukać! Gdzie go szukać? Biedny szambelan biegał bez wytchnienia po wszystkich salach, schodach, korytarzach, z góry i na dół, wypytywał wszystkich, — ale mu nikt nie umiał odpowiedzieć: nikt w pałacu nic nie słyszał o słowiku i nikt nic o nim nie wiedział.
Wrócił więc do cesarza, zapewniając, że słowika niema na świecie, a w książce napisali widocznie nieprawdę.
— Wasza cesarska mość niechaj nie wierzy temu, co piszą w książkach — mówił z przekonaniem — wszystko to baśnie bez żadnego sensu i niebezpieczne kłamstwa.