Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 173.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

być pianą morską. Czy niema żadnego sposobu, ażebym zdobyć mogła duszę nieśmiertelną?
— Nie — rzekła babka. — Chyba gdyby człowiek ukochał ciebie więcej, niż ojca i matkę, gdyby zapragnął oddać ci swą duszę, a ksiądz w kościele związałby wam ręce i wysłuchał przysięgi, że odtąd na wieki człowiek ten wiernym ci będzie, — wtedy połowa jego ludzkiej duszy przeniknęłaby w ciebie i byłaby twoją. I mielibyście jedną duszę wspólną, rozdzieloną do końca życia tu na ziemi. — Lecz to się stać nie może! Nasza najpiękniejsza, najwspanialsza ozdoba, śliczny ogon rybi, ludziom wydaje się brzydką, potworną. Nic się na tem nie znają. Dla nich do piękności potrzebne są koniecznie dwa niezgrabne klocki, które nazywają nogami.
Młoda Syrena ze smutkiem spojrzała na swój srebrzysty ogon i westchnęła cicho.
— Nie smuć się — rzekła babka — niema o co. Trzysta lat życia! To doprawdy dosyć, żeby użyć wszystkiego. A potem spoczynek. Póki żyjemy, bawmy się wesoło. Dzisiaj bal dworski.
Bal dworski urządzono z przepychem, jaki ledwo wymarzyć można. Sala balowa była z czystego kryształu, przezroczystego jak najczystsza woda, sklepienie miała także kryształowe. Dokoła szeregami ustawiono setki olbrzymich muszli, purpurowych i zielonych, w których płonął błękitny ogień, tak jasno, iż nietylko sala była oświetloną, lecz i morze dokoła. Przynęcone blaskiem, jakiego w tej niezmiernej głębi nie rozlewał dzień biały, gromady ryb krążyły wzdłuż ścian kryształowych, mieniąc się srebrem, złotem i purpurą. Przez środek sali szerokim kanałem płynęła woda morska i po niej pląsały Syreny. Muzykę zastępował ich śpiew przecudowny, z którym głos