Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nadszedł nakoniec ten dzień uroczysty.
— Jesteś dorosłą — rzekła do niej babka, matka królewska — możesz wypłynąć na górę, ale cię muszę przedtem ubrać odpowiednio. Jesteś księżniczką.
I umieściła jej na złotych włosach wieniec liliowy, lecz nie z żywych kwiatów, o, kosztowniejszy! Każdy płatek kwiatu stanowiło pół perły olbrzymiej, bezcennej; — a na ogonie babka przypięła jej osiem srebrzystych ostryg, jak na królewnę przystoi.
— Och, jak to boli! — skarżyła się mała.
— Trudno, moja droga, — jesteś księżniczką przecie i o tem pamiętać powinnaś; godność twoja wymaga pewnego przymusu.
Syrena tylko westchnęła cichutko. Onaby chętnie odrzuciła cały ten ciężki przepych, tę koronę z lilii perłowych, ona wolałaby lekki wianuszek z kwiatów swojego ogródka, — lecz — jest księżniczką!
Westchnęła znowu, ale spojrzała na babkę i uśmiechnęła się. Po co ją smucić? Za to, że dobra, że taka troskliwa?
— Bądźcie zdrowi, najdrożsi! — rzekła i leciuchno, niby powietrzna bańka, podniosła się w górę.
Słońce już zaszło, kiedy wychyliła głowę z wilgotnej fali, lecz obłoki jeszcze płonęły żywem złotem i purpurą ponad zachodem, a na wschodniej stronie już migotała na ciemnym błękicie gwiazda wieczorna. Powietrze było świeże, czyste i spokojne i Syrenka odetchnęła niem pierwszy raz w życiu z niepojętą rozkoszą.
Lecz oto na fali ujrzała okręt, piękny trójmasztowiec; żagle były zwinięte, gdyż najlżejszy wietrzyk nie poruszał powietrza i nie mącił gładkiej powierzchni wody. Tylko z najwyższego masztu spływała jasna flaga. Na pokła-