Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko srebrzysta gwiazda na wierzchołku świeciła w promieniach słońca.
Po podwórzu biegały dzieci, te same, które w wieczór wigilijny tańczyły wkoło drzewka. Jedno spostrzegło jasną gwiazdę na sosence.
— Patrzcie, patrzcie! — zawołało — co znalazłem na brzydkiej, pożółkłej choince!
I aby zerwać gwiazdę, stąpał po gałęziach, które łamały się pod nim.
Drzewko spojrzało na ogród zielony, na kwiaty różnobarwne, jaśniejące w słońcu; potem na siebie. I zapragnęło wrócić do ciemnego kąta, zostać w nim zapomniane, niewidzialne dla nikogo.
Lecz w pamięci stanęły mu lata młodości, las zielony, znajome jodły i sosenki; potem wigilia, stroje; potem myszki małe, długie opowiadania i bajka o chłopcu kulawym...
Wszystko, wszystko minęło... Wszystko minęło, wszystko!... I nie powróci...
Jakiś człowiek połamał drzewko na kawałki, pomagając sobie siekierą; całą wiązkę gałęzi zaniósł przed ognisko, nad którem wisiał wielki kocieł; i rzucał jedno drewko po drugiem na ogień, rzucał do ostatniego. A każde z kolei wzdychało głęboko, gdy ogarniał je płomień gorący, i westchnienie to podobnem było do wystrzału.
— Pif! paf! — wołały dzieci, klaszcząc w ręce i biegając koło ogniska. Za chwilę zatrzymywały się znowu, ażeby spojrzeć na ogniste strzały i cieszyć się bez końca.
Ale płonące drzewko westchnieniami temi żegnało własne życie: żegnało las piękny, zielony, świeży w blasku słońca, cichy w nocy pod niebem gwiaździstem; że-