Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prawie nieszczęśliwa mina oprawcy, który gdzieindziej patrząc, wprawnie przetrząsa! kieszenie, wyławiał, co mu wpadło w rękę i odkładał na bok.
Pozbawiony portmonetki, zegarka, ołówka szpilki do krawata, zostałem przepuszczony przez drzwiczki do mrocznego korytarza, gdzie udało mi się zdobyć wolne miejsce na jedynej stojącej pod ścianą ławce.
Odpoczywając słyszałem urywki rozmów.
— Poznał mnie cholera... Monetę masz... papierosy wolno... Słuchaj Stefek, jakby złodzieje chcieli skikać, to wal odrazu w mordę. Nawaliło dzisiaj!... Niedziela!... Czerwony, drań, sypie!...
— Na wierch, na wierch! — wołał z góry strażnik.
Nie spieszyło się jednak nikomu. Przez drzwi przybywało publiczności.
— Stupajtie na wierch — leciał krzyk, obficie przeplatany najpopularniejszym z rosyjskich przekleństw.
— Chodźcie! — trącił mnie poznany