zrobi się wkrótce 800, — doktór rozłożył bezradnie ręce i odparł: — cóż zrobić, wiadomo więzienie — gnić trzeba!
Życie w szpitalu w pierwszych tygodniach wesołe i gwarne — zaczęło szybko dzień po dniu przygasać, stawać się duszne i ciężkie,
Posępne widmo choroby umysłowej wkroczyło do sali, zajmując coraz więcej pola: wkrótce na szesnastu mieliśmy pięciu obłąkanych zupełnie, lub walczących rozpaczliwie z halucynacyą, z wizyami, z pomięszaniem pojęć i zmysłów.
„Krzywy“ coraz częściej zapadał w swój letargiczny bezwład, przywieziony z Modlina szewc leżał jak trup nieruchomo na łóżku, okryty z głową w stanie głuchej melancholii, idyotycznego osłupienia. Musieliśmy go niemal przemocą karmić, by nie zamarł z głodu. Niespokojny żydek, pozornie przytomny,