Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

razem na dół. — Powiem mu, aby go panu oddał. A właśnie to on — dodała, widząc otwierające się drzwi. — Horciu, oto pan Reginald Gray.
Regie zawahał się chwilę, czy podać mu rękę lub nie, co nie uszło uwagi młodego Wildera.
— Jak się masz, Grayu? — odezwał się niedbale.
— Oprowadzałam go po pokoju Marjorie — wtrąciła matka — a teraz oddaj mu, proszę, ten list zaczęty.
— Z ochotą, jeżeli mu zależy na tej bazgraninie — odparł Horacy, prowadząc go z sobą do bibljoteki. — Matka bo tak się wszystkiem przejmuje i o lada głupstwo wyprawia sceny.
— Nic w tem dziwnego, że pani Wilder odczuła głęboko ten smutny wypadek — gorąco podjął Reginald, oburzony lekceważącym tonem, jakim Horacy odzywał się o matce. — Biedna Marjorie! Takie dobre, śliczne dziecko!
— Nie widzę, co tam było tak ślicznego w niej... Naturalnie, że to nieprzyjemna historja, ale nie bój się, znajdzie się jeszcze gdziekolwiek... Takie dzieci nie przepadają nigdy. Oto masz ten papier.
Usta Reginalda zadrżały hamowanem wzruszeniem, gdy na wydartej z kajetu ćwiartce papieru wyczytał skreślone niewprawną rączką i w połowie drukowanemi literami następujące słowa:
„Drogi Regie! Otrzymałam twój list. Kocham cię całem sercem. Przyjedź prędko“...
Nie mówiąc słowa, złożył starannie papier we czworo i schował go do pugilaresu. Horacy popatrzył na niego z szyderskim uśmiechem.
— No! — zawołał drwiąco — tego bo już nie rozumiem!
— Czego? — spokojnie na pozór zapytał Regie.
— Tego, że się tak rozpadacie wszyscy nad losem jakiegoś tam dzieciaka! — zuchwale zawołał Horacy. — Był to nieznośny bęben... Zachowywała się tak niegrzecznie względem mnie tego ostatniego wieczoru, że zmuszony byłem zamknąć ją za pokutę.
— Zamknąłeś ją... gdzie? — hamując się z całej siły, zapytał Reginald.
Pan Wilder, oszczędzając Horacego, ukrył przed nimi fakt ten, świadczący przeciw niemu.
— Tu, w tym pokoju. Zapewne wtedy, będąc pod kluczem, napisała ten list drogocenny, który nazajutrz znalazłem na posadzce. Nie masz pojęcia, co za zamieszanie panowało w domu przez całe trzy tygodnie potem. Matka spazmowała po całych dniach, a ta Francuzka, Lizeta, zapłakiwała się po kątach...