Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.4 271.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nikt już nie wątpił. Zygmunt Kaczkowski napisał piękną powieść p. t. „Sodalis Marianus“, osnutą na tle czasów Saskich. W ostatnich czasach za staraniem oo. jezuitów w Galicyi wskrzeszono znowu to bractwo. Wątpimy jednak, czy wobec nowoczesnego lekceważenia czystości obyczajów i niemożliwości stosowania kary batogowej, bractwo to może nosić swój charakter staropolski.

Sokolnik (łac. falconarius) ob. Sokoł.

Sokoł, ptak (Falco gentilis), używany był w Polsce do łowów od czasów Piastowskich. Książęta i magnaci do hodowli i obuczania mieli sokolników, których osady po dziś dzień zwane są Sokolnikami. Bolesław Chrobry sprowadzał z dalekich krajów sokoły i sokolników. Sokolnicy u panów należeli do sług, a u panujących — do urzędników dworskich. W XIII w. napotykamy pomiędzy urzędnikami sokolnika (falconarius), podpisanego jako świadek na przywileju Bolesława śląskiego z r. 1234. Ponieważ najsnadniej ułożyć się dają do polowania młode ptaki, zabierano więc je z gniazd, gdy już miały z nich wylecieć, i takie zwano „gnieźnikami“. Na kmieci wkładano powinność pilnowania gniazd sokolich. Cygański, autor „Myśliwstwa ptaszego“, współczesny Batoremu, każe je chować na wieży i dobrze karmić, aby nawykały wysoko się wzbijać i nie uciekały. Młode pielęgnowano starannie i karmiono ptactwem, stawiano przy świeżej wodzie, żeby się kąpały i na słońcu suszyły. Główny warunek nauki, żeby sokoł mało sypiał i był najczęściej na ręku myśliwca, przez co stawał mu się posłusznym i do niego przywiązywał. Jak sokoł wybrany z gniazda zwał się gnieźnik, tak złapany stary zwał się dziwok, a każdy ptak drapieżny układany do polowania zwał się maiż. W czasie nauki często karmiono, nakładano na głowę kapturek, żeby nic nie widziały, pętano nogi i noszono ustawicznie na obręczy, dręcząc bezsennością, przez co traciły dzikość i posłuszniały. Puszczano je na sznurze (zwanym dłużce lub pętca), żeby wracały na berło, poczem je karmiono. Przez zimę dziwoka sokolnik przywiązywał do klocka, po izbie puszczał, często brał na rękę, pokarmem przynęcał, chłodno i w ciemności trzymał, o gnieźnika mniej się kłopotał. Gdy nie było dla sokołów ciemnej komory, to je zamykano w skrzyni. Na łowy niesiono wprawnego już ptaka na ręku z kapturkiem, który zdejmowano, kiedy zdobycz miał ujrzeć. Wówczas wznosił się pod obłoki, krążył, na ofiarę jak kamień spadał, zabijał, na głos powracał i pokarm otrzymywał. Raroga potrzeba aby pilnowały charty, jastrzębia — wyżły. Nadto każdy rodzaj ptaków łowieckich miał osobny gatunek ptactwa, do którego mógł być użyty, któremu mógł podołać. Orły i sokoły, głównie na dropie, dzikie gęsi, czaple i żórawie puszczano, jastrzębie — na cietrzewie, kaczki i kuropatwy, krogulce — na przepiórki, gołębie i skowronki. „Sokół i każdy ptak — mówi Rej w Żywocie poczciwego człowieka — gdy go nadobnie ugłaszczesz, foremną jaką czapeczkę nań włożysz, już za tobą lata od stawku do stawku, już krąży, szuka, czemby ci się przysłużył“. Prawo posiadania sokoła myśliwskiego tak oznaczało w Polsce szlachcica, jak noszenie szabli u boku. Było w Polsce kilka gatunków sokołów. Kluk powiada, że sokoł podolski wielkie ma skrzydła i nogi. W przenośni sokoł oznaczał dorodnego młodziana. W pieśniach też starych słyszymy nieraz o młodzianie jako sokole lub sokoliku i o ptaku sokole. Żniwiarze podlascy śpiewają w dniu dożynkowym:

Hej nie wylatuj, raby sokole,
Bo już nie przyjdziem w to czyste pole itd.

W artyleryi polskiej „sokołami“ nazywano pewien rodzaj dział. W „Archelii“ z r. 1643 czytamy np.: „Działo, wielki sokoł,