Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.3 289.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dników“. Zwykle naprzeciw wirydarza zasadzano gaj, w którego ogrodzeniu bywały sadzawki i rybnice ku chowaniu ryb rozmaitych, przywiezionych tu z rzek, jezior i większych stawów. Prawdziwą rozkoszą dla rządnej i pracowitej szlachcianki był ogród wiejski, gdzie hodowała: róże, maliny, agrest, porzeczki, ogórki, szafran morawski zwany krokoszem, obficie używany w kuchni polskiej do ciast i sosów, majeran do kiełbas, koper zielony do kwaszenia ogórków, szałwję, rzeżuchę, rzepę, rzodkwie i sałaty. Panienki doglądały ruty i rozmarynu (na wianki), lilii i lawendy. W czasach zygmuntowskich pojawił się mirt i cyprys (brosz. „Światowa roskosz“), jak również liczne warzywa, do kategoryi włoszczyzn należące, np.: fasola (z włosk. fagiolo), kapusta (capucci), kalarepa (cavolo rapa), kalafjory (cavolo fiore), sałata (insalata), cebula (cipella), selery (sceleri), pory (pori), pasternak (pastinaca), pietruszka (petrosello), anyż (aniso), kminek (comino), kolender (coriandro), karolek (caro), majeran (majorana), konopie (cannapa), szparagi (sparaga), karczochy (carciofo), melon (mellone), pomidory (pomi d’oro), nasturcja (nasturcio). Szpinak (po arabsku ispanadsch, a po włosku spinacci), zapewne pierwiastkowo od Arabów przez Włochy przywędrował do Polski. Z Niemiec przyszły do nas bezpośrednio ogórki (Gurken), rzodkiew (Rettig), redyska (Rediechen), chrzan (Krän), korbał (Kürbis) i t. d. Które z powyższych ogrodowin przynieśli z sobą do Polski w średnich wiekach tak niepospolici krzewiciele kultury ogrodniczej, jakimi byli zakonnicy włoscy, a które upowszechniły się przez bliższe stosunki z narodem włoskim za czasów Bony i Zygmunta I, albo i później, wyświetlenie tego przechodzi zakres naszej pracy i niniejszego dzieła. Oprócz „kwater“ warzywnych i sadów owocowych, które łączono z sobą często w ten sposób, że kwatery osadzano przy ulicach gruszami i jabłoniami, bywały jeszcze w ogrodach staropolskich gąszcze ze śliwek i wiśni czyli t. zw. „śliwniki“ i „sadki wiśniowe“. (Nazwisko ludzkie: „Śliwka“ spotykamy już w dokumentach średniowiecznych). „Sadki wiśniowe“ i dzikie grusze znajdowały się często przy chatach kmieci, gdy drzewa szczepione bywały tylko pospolite w ogrodach dworów i dworków. „Chłodnikiem“ nazywano nietylko altanę ocienioną, ale i gaik w ogrodzie, zwykle z posadzonych lip, brzostów i klonów lub dziko rosnących olch, dębów, brzóz lub sosen składający się. Zwłaszcza w tyle ogrodu jeżeli były stawy lub przepływał strumyk, cienisty gaj, mający znaczenie późniejszych parków i ogrodów angielskich, zarosły często dzikim chmielem i malinami, bywał najmilszem miejscem odpoczynku i przechadzki. Znamiennem było wielce w etycznych poczuciach kobiety polskiej gorące przywiązanie do podobnych ustroni, czego charakterystyczny przykład znajdujemy w Pasku, opisującym scenę, jaką szlachcianka wyprawiła królowi. Pani Sułkowska w Głuchowsku pod Rawą „najbardziej żaliła się o brzezinę, którą sobie miała za wirydarz zaraz pode dworem, a wycięto ją do obozu (królewskiego) na szałasy. Więc gdy król (Jan Kazimierz r. 1665) wjeżdżał na dziedziniec do Sułkowskich, jejmość, przybliżywszy się przeciwko niemu, klęknie, ręce załamawszy ku niebu podniesie i mówi: „Panie Boże sprawiedliwy, jeżeliś kiedy różnemi plagami karał złych, niesprawiedliwych królów, wydzierców, szarpaczów, dziś pokaż sprawiedliwość swoją nad Królem Janem Kazimierzem, aby pioruny na niego z jasnego nieba trzaskały, żeby wszystkie owe, które dopuściłeś na Faraona, jego dotknęły plagi, za te wszystkie krzywdy, które my ubodzy cierpimy“. Mąż jej gębę zatyka, a ona tembardziej mastykuje. Król nazad do wrót; gospodarz skoczy, prosi, strzemienia się chwy-