Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.2 329.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z Zakonem krzyżowym i oblężenia Łaszyna działo burzące (prawdopodobnie kamiennik), którem nasi rozbijali mury i już znaczną część miasta odsłonili, pękło. Szwedzi po opanowaniu Lwowa zabrali z arsenału miejskiego ogromny moździerz zwany „Iwanem,“ wyrzucający kule 150-funtowe. Zapewne był to także kamiennik, bo podobnej wagi kule znamy tylko z dawnych wieków kamienne. Są one znajdowane w naszych czasach przy wielu stałych zamczyskach i miastach niegdyś warownych. Te, które wydobyto z ziemi przy równaniu wałów i fos Krakowa pod dzisiejsze „plantacje,“ pomieszczono wówczas na rogach tych alei lub oddano do zbiorów Towarzystwa naukowego krakowskiego. Całą pryzmę kul podobnych widzieliśmy także przy ruinie zamku kruszwickiego. P. Moraczewski w Wilnie pokazywał nam ogromną kulę kamienną, znalezioną w górze zamkowej mereckiej nad Niemnem. Przy porządkowaniu góry zamkowej wileńskiej znaleziono także kilkanaście kul kamiennych 7-calowego kalibru, z których jedną z daru p. Moraczewskiego posiadamy w zbiorach jeżewskich. Tejże samej wielkości kulę kamienną, wykopaną w Kamieńcu podolskim, posiadamy z daru p. Michała Grejma. Jeden z najzasobniejszych „cekauzów“ polskich w „ciężką armatę“ (t. j. artylerję oblężniczą) znajdował się w zbudowanym przez Zygmunta Augusta zamku tykocińskim na wyspie rzeki Narwi. W inwentarzu tego zamku, sporządzonym w r. 1603, znajdujemy kul kamiennych do moździerzy zwanych „kotami“ sztuk 500 i do czterech wielkich dział, noszących imiona: Zygmunt, Witołd, Dziad i Baba, kul kamiennych 49. Gwagnin świadczy, iż zamek tykociński w działa i wszelką strzelbę był opatrzony, a zapisały dzieje i ten szczegół, że twierdza tykocińska dostarczyła w 1610 roku wielkich swoich dział do zdobycia Smoleńska. Kamienniki przymocowane żelaznemi obręczami na łożach drewnianych wieziono na wojnę na wozach wojennych, jak również i kule kamienne ich kalibru, któremi strzelano zapewne z niewielkiej odległości do murów i baszt obleganej warowni. Po wojnie, zwłaszcza zwycięskiej, te same kamienniki i kule na polu walki skrzętnie odszukane odwożono z powrotem tam, skąd były wzięte na wojnę. Nie ulega też wątpliwości, że Władysław IV, zwiedzając „stary cekauz“ tykociński, oglądał kamienniki i pociski, które swego czasu grzmiały u źródeł Dniepru. Zamek tykociński w czasie wojny szwedzkiej wysadzony został przez Szwedów w powietrze, ale żelazo i kamień nie były tak cenne, żeby je uwożono za morza, ani tak łatwe do zniszczenia.

Znaki majstrów kamieniarskich na kulach kamiennych.

Postanowiliśmy więc szukać tego arsenału zygmuntowskiego w stałych korytach Narwi koło wyspy zamkowej i znaleźliśmy go tam istotnie. Kule kamienne, wydobyte w liczbie stu kilkudziesięciu, należą do dwuch kalibrów. Mniejsze, któremi strzelano z „kotów,“ o średnicy 9½-calowej, ważą po funt. 40. Większe, o średnicy 15-calowej, ważą po 140 funtów i służyły niewątpliwie dla kamienników największych, których 4 imiona powyżej wymieniliśmy. Na 6—8 z powyższych kul, przeważnie bardzo pięknie odrobionych, znajdują się znaki kamieniarskie ich majstrów, które wyżej podajemy. Jedną kulę z powyższego zbioru ofiarowaliśmy na wystawę starożytności p. Bisier w Warszawie, a kilkanaście sztuk do muzeum hr. Emeryka Czapskiego w Stańkowie, skąd przewiezione zostały następnie do Krakowa. Na słupach murowanych parkanu cmentarnego przed kościołem parafjalnym tykocińskim umiesz-