zwany był pustelnią Góry Pokoju (eremus Montis Pacis) przez aluzję do nazwiska fundatora, Krzysztofa Zygmunta Paca, kanclerza lit., który fundację tę r. 1664 uczynił. 6) Erem w Wigrach na trakcie Zaniemeńskim woj. Trockiego, zwany Wyspą wigierską (eremus insulae Vigrensis), fundował kr. Jan Kazimierz r. 1667, oddawszy mu tę wyspę z kawałem puszczy, zwanym Uhoł z dóbr stołowych. Gdy potem kr. August II Sas dołożył do tego 36 wsi i 29 jezior, erem wigierski stał się najbogatszym z klasztorów kamedulskich w Europie i utrzymywał najuboższy w Polsce bieniszewski. Myślą Jana Kazimierza było przez tę fundację pozyskać u Pana Boga odwrócenie klęsk, trapiących Polskę przez cały czas jego panowania. 7) Erem w Szańcu, w okolicy Pińczowa, nosił nazwę Margrabskiego (eremus Marchionalis), fundował go bowiem (r. 1722) z modrzewiowym kościołkiem ordynat margrabia Józef Wład. Gonzaga Myszkowski, kasztelan sandomierski, ostatni potomek z linii męskiej margrabiów Myszkowskich, i zwłoki swoje w trumnie marmurowej złożyć tu kazał. 8) Była jeszcze i ósma fundacja eremu kamedulskiego w Milatynie, który Lwowskim nazwano, uczyniona roku 1738 przez Teresę z Karśnickich Gałecką, z powtórnego małżeństwa Łączyńską. Klasztor ten jednak za porozumieniem się zwierzchności zakonu z arcybiskupem lwowskim został w r. 1745 zwinięty dla zbyt małej liczby zakonników. Po trzecim rozbiorze trzy konwenty, które się dostały pod rząd pruski: warszawski (bielański), bieniszewski i wigierski, złożyły osobną prowincję i miały własnego wikarego generalnego, ale Prusacy zabrali im wszystkie dobra, zostawiając eremowi wigierskiemu samą tylko wyspę do czasu zniesienia klasztoru w r. 1800. Za księstwa Warszawskiego, istniejące w jego granicach eremy (krakowski, rytwiański, warszawski, bieniszewski i szaniecki) złożyły znowu prowincję zakonną, która istniała do r. 1819, t. j. do zniesienia eremu w Rytwianach, Bieniszewie i Szańcu. Erem w Pożajściu zniesiony został w r. 1831. Dziejom Kamedułów polskich poświęcił całą książkę Ludwik Zarewicz, p. t. „Zakon kamedułów, jego fundacje i dziejowe wspomnienia w Polsce i Litwie,“ Kraków 1891. Wiadomości do tej pracy zaczerpnął autor z akt zgromadzenia na Bielanach krakowskich.
Kamiennik, kamienne kule i pociski. Kamiennikami nazywano wogóle moździerze, przeznaczone do wyrzucania kul kamiennych i do pocisków, a raczej koszyków napełnionych kamieniami. Daleko większa, niż dzisiaj, drogość żelaza w dawnych czasach była powodem obrabiania większych kul z kamieni polnych granitowych. Długosz, opisując pochód Jagiełły na wyprawę pruską w r. 1410, powiada, że gdy Jagiełło dla obejścia rzeki Drwęcy cofnął się pozornie, szpieg krzyżacki doniósł Wielkiemu mistrzowi, że znalazł tylko w opuszczonem obozowisku polskiem niektóre próżne naczynia, kilka koni ochromiałych i kamieni działowych („bombardarum insuper lapides reperit projectos“). W innem miejscu opisuje Długosz, że gdy w r. 1433 Polacy oblegali zamek krzyżacki Tucholę, z powodu dział wielkich tego zamku pod miastem wytrwać nie mogąc, położyli się obozem w borze nad jeziorem, ale i tam kamienie, z zamkowych taraśnic (bombardae) wyrzucane, dosięgały z wielkiem Polaków podziwieniem, pomimo milowej odległości („uno milliari distantem“). Czy wyrażenie to oznacza milę dzisiejszą, jak chcą tłómacze Długosza w wydaniu Przeździeckiego, nie wiemy. Lubo w tego rodzaju opowiadaniach ludzi aczkolwiek uczonych, którzy jednak nie byli ani naocznymi świadkami, ani znawcami sztuki wojennej, nie należy szukać ścisłości fachowej. Pod r. 1445 wspomina Długosz, że w czasie wojny