Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.2 323.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słowa drukowanego był najtrudniejszy. Kalendarze w XVIII w. — powiada Wł. Smoleński — zażegnywały trwogę, jaką szerzyły w społeczeństwie tradycje astrologiczne, przyczyniały się do tępienia przesądów i odegrały rolę nie małą w procesie krzewienia oświaty śród mas. Do dziejów też naszej cywilizacyi byłby bardzo pożądany kompletny zbiór prognostyków i kalendarzy z czterech stuleci. Już Jerzy Samuel Bandtkie w r. 1815 do zbierania kalendarzy zachęcał. Ale, niestety, żaden z naszych zamożnych bibljomanów nie zabrał się do tego energicznie. Podobno Cyprjan Walewski zgromadził sporą liczbę kalendarzy w bibljotece, którą ofiarował Akademii Umiejęt. do Krakowa. Wielki zbiór posiada Bibljoteka jagielloń. Prof. Józef Przyborowski przez lat 25 bibliotekarz w bibljotece ordynacyi Zamojskich, tak pisze o tym zbiorze, w który dużo włożył pracy: „Jedna z bibljotek zebrała 1,400, wyraźnie tysiąc czterysta polskich kalendarzów. Prawda, że połowa tego zbioru pochodzi z XIX w., ale i dawniejsza połowa nie ogranicza się na wieku XVIII. Są tam kalendarze polskie z panowania Zygmunta Augusta, a od r. 1601 niewiele lat nie ma swego przedstawiciela. Bywa ich nawet po kilka z jednego roku, jak np. 6 różnych na r. 1651, a mianowicie: Adama Rózgi, Mateusza Orlińskiego, Damiana Pajeckiego, Sebastjana Stryjewicza, Macieja Kazim. Tretera i Mikołaja Żórawskiego. Wartość niektórych kalendarzów podnoszą notaty rękopiśmienne, które w nich często napotykamy. Jakże miło odczytywać w kalendarzyku na r. 1683 zapisywane dzień po dniu ręką króla Jana III szczegóły o zdrowiu i humorze królowej Marysieńki, albo o przygotowaniach na wyprawę wiedeńską.“ O kalendarzach polskich pisali: Bandtkie w „Historyi drukarń krakowskich,“ Lelewel w „księgach bibljograficznych,“ Siarczyński w „Świątniku lwowskim“ (r. 1829), Sobieszczański w „Kalendarzu powsz. warsz.“ na r. 1847 i 28 tomowej „Encykl. powsz.“ Orgelbranda. Najgruntowniejszą zaś i najobszerniejszą rozprawę (z której tu wiele korzystaliśmy) pomieścił Władysław Smoleński w „Ateneum“ p. n. „Kalendarze w Polsce wieku XVIII — Przyczynek do dziejów oświaty w Polsce.“ Wyrażenie przysłowiowe „koncept z kalendarza“ wzięło początek od czasów Duńczewskiego, który zaczął pomieszczać niekiedy w swoich kalendarzach nie zawsze dowcipne wiersze i żarty. Jako dopełnienie do artykułu o Kalendarzu w dawnej Polsce podajemy tu cały ustęp skreślony w tym przedmiocie dla Encykl. Starop. przez p. Jana Kochanowskiego: „Wstępując na schyłku X wieku w sferę cywilizacyi zachodniej, zaczęło Państwo Polskie przyjmować stopniowo te urządzenia publiczne, które na Zachodzie, zwłaszcza u Niemców, wywalczyły sobie prawo obywatelstwa. Kalendarz, jako tako zorganizowany, spłynął wszelako na kraj nasz i rozpowszechnił się w nim szerzej, nie wcześniej, niż w dobie radykalnej recepcyi urządzeń kancelaryjnych papiesko-cesarskich, t. j. w drugiej połowie XIII wieku. Dwór Przemysława, ks. wielkopolskiego, był pod tym względem pierwszem ogniskiem poważniejszem w Polsce. Zachodni (juljański) kalendarz ówczesny posiadał tenże sam zrąb zasadniczy, wyrobiony w praktyce i skrystalizowany, jakim posiłkowała się niegdyś kancelarja Ottonów Saskich, współczesnych pierwszemu, historycznemu zetknięciu się Polski z Europą. Zrąb ten opierał się na ścisłem ujęciu w rachunek astronomiczny juljański całorocznego szeregu 365-ciu, a względnie 366-ciu dni, z których każdy poświęcony był przez Kościół jego świętom lub świętym. Wobec tego nazwy miesięcy i dni ustąpiły w kalendarzowej praktyce średniowiecznej, nomenklaturze kościelnej, nie znającej „świeckiego“ stycznia, ni lutego i t. d.; poniedziałku, ni wtorku i t. d.,