Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.2 066.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

60, znajdujemy: „Rotman płaci od dubasa po trzy złote poboru.“

Duby smalone. Dubiel w staropolszczyźnie znaczył: głupiec, prostak. Mączyński w słowniku z r. 1564 pisze: „Głupi a grubi prości ludzie, dubielowie.“ Wyraz ten przerobiony został z niemieckiego Döbel, znaczącego to samo. Duby smalone mają niewątpliwy związek z wyrazem dubiel czyli głupiec, ale w jaki sposób powstało to wyrażenie, trudno dziś wyjaśnić.

Duchna, czapka nocna, szlafmyca. Miękkość i wygody, będące u dawnych Polaków w pogardzie, zaczęły się zagęszczać między paniętami za czasów Saskich. Duchenka złotą i srebrną nicią w różne wzory haftowana, płótnem od potu obszywana, bywała zwykle podarunkiem damy dla kawalera, siostry dla brata, zakonnic dla dobroczyńców klasztornych. Potocki w „Poczcie herbów“ pisze w wieku XVII:

Hełmem się pieczętujesz; pierzyny i kuchnie
Pilnując, dalekoćby piękniej było w duchnie.

Kolberg powiada, że dotąd „duchenka“ u ludu kujawskiego zowie się czapka biała, płócienna, niby szlafmyca, wkładana na głowę umarłych starych ludzi. Jest to jeden z tysiącznych szczegółów, wskazujących, jak dawny obyczaj ludu urabiał się na wzorach obyczaju klas wyższych.

Duchowieństwo. Wobec nieokiełznanych namiętności, nieokrzesanych obyczajów i grubej ciemnoty społeczeństw średniowiecznych, stan duchowny już przez to samo, że dzierżył w swem ręku monopol nauki i oświaty, był wielkiego znaczenia, bo prawie jedynym czynnikiem humanizmu, cywilizacyi i kultury. Oczywiście wynikała stąd olbrzymia przewaga tego stanu w stosunkach średniowiecznych, bo inaczej być nie mogło. Cywilizacja bowiem po wszystkie czasy w życiu społeczeństw dawała przewagę oświacie nad ciemnotą. Wszystko, co się wówczas działo — mówi Szajnocha o wieku XIV — działo się przez księży i zwykle dla księży. Całe życie ówczesne, z swoim strojem, językiem, obyczajem, każdą chwilą istnienia, duchowną miało barwę. Wyraz „kleryk“ obejmował zarazem w sobie wszelką naukowość. Oprócz urzędujących sług kościoła, snuły się wszędzie chmury kleryków wędrownych. Sami zakonnicy bronili się od natłoku przybyszów ustanawianiem opłat za przyjęcie do klasztoru. Ludzie świeccy żonaci i bezżenni zostawali tercjarzami. Stan duchowny, wsiąknąwszy w siebie wszelkie żywsze umysły wieku, przepełniał wzajemnym odpływem każdą dziedzinę czynności ludzkiej. Burzliwość czasu zamieniała nieraz biskupów w wojowników i wodzów. Niezliczone mamy przykłady księży rycerskich. Prawie cały stan ambasadorski składał się wyłącznie z duchownych. Księża średniowieczni byli najlepszymi gospodarzami. Sam Kazimierz Wielki nie mógł dla dóbr królewskich w ziemi krakowskiej znaleźć lepszego zarządcy, jak późniejszego biskupa Bodzantę. A gdzież handlownik nad arcybiskupa Mikołaja, który własnymi okrętami prowadził nadzwyczaj korzystny handel mąką i słoniną aż do wybrzeży flandryjskich. Uroczystości kościelne ze swoim napływem pobożnych zewsząd gości bywały zarazem jarmarkami. Klasztory trudniły się wyrobem sukien, ogrodnictwem. Mnich, według powszechnego podania, wynalazł proch; długo też po większej części mnisi go przyrządzali. Pożarem celi alchemicznej w klasztorze św. Trójcy gorzał w r. 1462 Kraków. Księdza znajdujem budowniczym zamku włodzimierskiego. Ksiądz Wojsławski buduje książętom mazowieckim kościoły, np. w Wiźnie nad Narwią, z osobliwem sklepieniem. Ksiądz dzierżawi żupy wielickie. Niższego rzędu duchowni parali się kramarstwem i rozmaitemi rzemiosłami. Prałaci i biskupi dążyli do osiągnięcia dostojeństwa udzielnych książąt świeckich. Niedość że biskup wrocławski kupnem ziemi grotkowskiej a biskup krakowski uksią-