Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.2 060.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w wieku XVIII przestała po rycersku, t. j. konno i w zbroi, towarzyszyć panu młodemu, ale lud przechował tradycję narodową znacznie dłużej i dziś jeszcze są okolice, gdzie drużba pana młodego za nic nie pojechałby wozem. Orszak jego drużbów składa się z samych kawalerów: braci, krewnych lub przyjaciół. Najdzielniejszy z drużbów jest „starszym drużbą“, inni młodszymi, i tych zowią młodzieńcami, młodziankami, przydany zaś starszemu w jakim obrzędzie zowie się „przydankiem“. U boku mają bizuny, jako zaś znak honorowy, białe ręczniki i bukiety. Na Kujawach przepasują się przez ramię ręcznikiem oszytym czerwoną wstążką lub tasiemką. W Krakowskiem ręczniki te drużbowie zaczepiają u żupana, nad Dniestrem u pasa, na Wołyniu tak samo, jak w Wielkopolsce, noszą je przez ramię. Na Podlasiu i Mazowszu nadnarwiańskiem, jeszcze w latach 1860—70 widywaliśmy u włościan i zamożniejszej szlachty zagonowej po 12-tu konnych drużbów w orszaku pana młodego. Na Litwie marjampolskiej bywało ich także po kilkunastu, zwanych po litewsku brolej t. j. bracia, lub draugas, t. j. druchowie. W Wiłkomierskiem zwano ich „podmłodziankami“, a jeden z nich przez cały czas wesela błaznował. Bez błazna takiego nie mogło się obejść w starożytnej Polsce żadne wesele, co w zwyczaju weselnym lud w niektórych okolicach dotąd zachowuje. Kapela godowa także do drużyny weselnej należy. Główny weselny grajek jest swykle skrzypkiem; zowie się on nad Pilicą „wesółek“, w Sandomierskiem „wesołuch“, na Podlasiu tykocińskiem „wesółko“, na Rusi litewskiej „wesiołko“, u górali „huślarz“. W zakończeniu tych wiadomości o drużynie weselnej przytoczymy tu wyjątek z pięknej starej pieśni mazowieckiej, śpiewanej niegdyś przy puszczaniu wianków na nurty rzek w noc świętojańską. Pieśń ta, opisująca rzewnie drużynę weselną rycerza, który utonął, rzuciwszy się do wody, za wiankiem, płynącym była niewątpliwie znana niegdyś całemu narodowi, ale gdy piśmiennictwo drukowane wyparło podobne śpiewy z ust tych ludzi, którzy książki czytali, pieśń i melodję przechowały dziewczęta wiejskie do naszych czasów.

Z tamtej strony jezioreczka panowie jadą.
Hej! hej! mocny Boże, panowie jadą!
Jeden mówi do drugiego: wianeczek płynie.
Hej! hej! mocny Boże, wianeczek płynie.
Drugi mówi do trzeciego: dziewczyna tonie.
Trzeci skoczył, konia zmoczył i sam utonął.
Oj idźże ty, wrony koniu, z siodłem do domu,
Nie powiadaj mej mateńce, żem ja utonął,
Ale powiedz, wrony koniu, żem się ożenił:
Cóż było za ożenienie — w wodzie tonienie.
Cóż była za panna moda — w dunaju woda.
Cóż tam była za drużyna — ta wodna trzcina.
Cóż tam były dziewosłęby — nad wodą dęby.
Cóż tam byli za drużbowie — w wodzie rakowie.
Cóż tam były za druchniczki — w wodzie płociczki.
Cóż tam było za łożeńko — w wodzie dziarenko.
Hej! hej! mocny Boże — w wodzie dziarenko.

Stara melodja tej pieśni z towarzyszeniem fortepianowem, dodanem przez Zygmunta Noskowskiego, znajduje się w dziele Glogera „Pieśni ludu“, Kraków, 1892 r. str. 20. Obszerny zaś rozdział p. n. „Drużyna weselna“ ob. w książce „Obchody Weselne“ (Kraków, r. 1869, roz. VII str. 119), napisanej przez Glogera, ale wydanej pod pseudonimem „Pruskiego“.

Drwal, robotnik, który ścina i rąbie drzewo. Mączyński w swoim słowniku z r. 1564 nazywa porównawczo „drwalem“ człowieka „tak na rzeczy jako i obyczajach grubego, niewdzięcznego“. Przed wprowadzeniem węgla kamiennego w powszechny użytek, utrzymywała się w większych miastach z rąbania drew dość liczna klasa ludzi, którzy jednak po większej części tylko na zimę dla zarobku tego z zagród wiejskich przybywali. Mieszkający wówczas w Warszawie młody i zdolny malarz Pęczarski odtworzył pędzlem w r. 1840 dwuch drwali warszawskich z towa-