Strona:PL Giovanni Verga - Rycerskość wieśniacza.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miłość dla mnie! I ty jemu, jej mężowi, podsuwasz takie myśli?! Więc chcesz go do tego doprowadzić, aby mnie zabił?
Jakże ty możesz mnie o coś podobnego posądzić!?
Santuzza (klęka przed nim, załamując ręce). Turiddu! — Jakże ty możesz mnie o coś podobnego posądzić!?
Turiddu Wstań! Nie rób głupstw! Wstań, bo jeśli nie wstaniesz, odejdę!
Santuzza (krzycząc). Odejdziesz?! Oh! Ty teraz chcesz odejść! — Chcesz mnie opuścić w tym wielkim strasznym smutku?
Turiddu. Cóż ja mam robić, gdy ty mi nie wierzysz. — Tak! a temu co inni gadają ty dajesz wiarę! — Ale w tem niema ani słowa prawdy! Raz jeszcze ci to powtarzam! Alfio się pomylił. Ja szedłem tą drogą, ale nie stamtąd, skąd ty myślisz. — I pomyśleć tylko! — Teraz, właśnie teraz wmówiłaś w siebie tę całą historję z Lolą, teraz kiedy jej mąż jest tutaj! — Patrz, jakaś ty głupia!
Santuzza. Jej mąż powrócił dopiero dziś rano!
Turiddu. Ah! I to wiesz także? — Więc szpiegujesz mnie wszędzie i zawsze, na