Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

walowa poparła mój wniosek, a jej mąż dodał, że musielibyśmy być bardzo rannemi ptakami, gdybyśmy przed nim byli na nogach.
Wypoczynek nocny wrócił nam siły, wstałyśmy raniutko i wykończyły robotę; a po spożyciu obfitego śniadania, musiałyśmy puścić się w dalszą drogę. Wiedziałyśmy, że należy nam ominąć Forbach i że to miasto leży pomiędzy nami a krajem, do którego dążymy. Przez dwa dni kołowałyśmy i powróciły, o ile mi się zdaje na drogę do Forbach tylko o jakąś milę bliżej niż od kuźni. Obawiając się pytać o drogę, nie wiedziałyśmy, gdzie się znajdujemy. Pewnego wieczoru natrafiłyśmy na małe miasteczko, z dużą oberżą w środku głównej ulicy; zdawało nam się, iż będziemy bezpieczniejsze w mieście, niż w wiejskiem osamotnieniu. Parę dni przedtem sprzedałyśmy mój pierścionek wędrownemu jubilerowi, który zbyt był kontent, że nabywa go za połowę ceny, ażeby się wypytać, jakim sposobem klejnot ten dostał się w ręce ubogiego krawca. Miałyśmy przeto trochę pieniędzy i postanowiłyśmy przenocować w tej oberży i wywiedzieć się trochę, gdzie jesteśmy, ażeby udać się nazajutrz we właściwym kierunku.
Ugodziwszy się z gospodarzem o mały pokoik w podwórzu nad stajniami, zasiadłyśmy w najciemniejszym kąciku sali jadalnej, ażeby spożyć kolację, gdyż byłyśmy bardzo głodne. Jadłyśmy pośpiesznie, w połowie jednak naszego posiłku zatoczył się przed bramę dyliżans, wysypali się z niego podróżni i większość z nich zaległa jadalnię, w której siedziałyśmy skurczone i drżące. Pomiędzy podróżnymi znajdowała się młoda jasnowłosa pani, z towarzyszącą jej starszą francuską służącą. Zna-