Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

da powiedziała powracającej żonie kowala, że byłam zziębnięta z niewyspania i przemęczenia; kobiecina miała dobre serce, zachęciła mnie, żebym sobie wypoczęła i ogrzała się przy kominie, sama zaś zajęła się przygotowaniem sutszej niż zwykle kolacji z powodu naszej obecności i szczodrobliwości pana de Tourelle. Dała mi się napić trochę jabłecznika, co mi dobrze zrobiło; mimo bowiem uprzednich napominań Amandy, żebym w każdej okoliczności zachowywała zimną krew, mimo jej ostrzegawczych spojrzeń, nie mogłam odzyskać równowagi. Dla pokrycia mojego pomieszania Amanda przestała gwizdać i zaczęła rozmawiać z gospodynią, tak że rozgadały się na dobre, kiedy przyszedł kowal. Zaczął odrazu wychwalać pięknego i hojnego pana; i on i jego żona współczuli gorąco nieszczęściu, jakie go spotkało; życzyli, żeby mógł jak najprędzej schwytać niegodziwą małżonkę, i ukarać tak, jak na to zasługiwała. Potem rozmowa przeszła na temat tajemniczej bandy rozbójników tak zwanych „chauffeurów“ czyli przypalaczy, którzy pod wodzą Schinderhanna grasowali na całem wybrzeżu Renu; opowiadali o ich okrucieństwach i wymieniali takie szczegóły ich przeróżnych zbrodni, że wprost włosy stawały na głowie. Nawet Amandzie zamarł dech w piersiach, zbladła, źrenice jej się rozszerzyły, jeszcze jedna taka historja, a byłaby zemdlała. Spostrzegłszy, że patrzy na mnie, błagając pomocy, nabrałam energji i wstawszy przeprosiłam bardzo gospodarstwa, mówiąc, że mąż i ja, tak jesteśmy znużeni niewywczasem i męczącą podróżą, że bardzo byliśmy radzi położyć się do łóżka; dodałem że nazajutrz wstaniemy bardzo rano, ażeby wykończyć powierzoną nam robotę. Ko-