Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cokolwiek bądź, proszę pani, ażebym mógł wypić i przekąsić na poczekaniu, podczas gdy mi konia będą podkuwać. Śpieszę się bardzo, gdyż jeszcze dziś wieczorem muszę być w Forbach.
Amanda przed pięcioma minutami prosiła o światło, i właśnie kowalowa zapalała lampę. Jakże byłyśmy wdzięczne, że nie zrobiła tego natychmiast!
Obecnie siedziałyśmy w cieniu, udając, że szyjemy zawzięcie; lampę zaś postawiła na kominie, przy którym grzał się mój mąż. Stojąc tak, zaczął się rozglądać po izbie, a wzrok jego przesunął się po mnie i Amandzie, która pogwizdując siedziała z założoną nogą nawprost niego. Odwrócił się znów do komina zacierając ręce, poczem zjadłszy i wypiwszy, począł się niecierpliwić.
— Dobra kobieto — rzekł — powiedz mężowi, żeby się pośpieszył, a podwójnie mu zapłacę.
Wyszła spełnić jego zlecenie, on zaś odwrócił się znów w naszą stronę; Amanda nie przestawała gwizdać, on podchwytując melodję, wtórował jej czas jakiś. W tym momencie wróciła kowalowa; podszedł żywo do niej, ażeby prędzej usłyszeć odpowiedź.
— Za chwileczkę, panie, za małą chwileczkę, gwóźdź odpadł od przedniej podkowy, mój mąż go przybija, bo mógłby koń podkowę zgubić, a toby pana znów zatrzymało.
— Ma pani słuszność — odpowiedział — ale mnie bardzo się śpieszy; gdyby pani wiedziała z jakiego powodu, nie dziwiłaby się mojej niecierpliwości. Oto niegdyś szczęśliwy małżonek, dziś zdradzony i opuszczony, ścigam tę, którą tak ubóstwia-