Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niemy, skoro schodów niema, a drabina odstawiona? Amanda mi odpowiedziała, że zrobi drabinę aż nadto wystarczającą ze sznurów, które leżały na strychu, i że będzie można nawet ją z sobą zabrać i tym sposobem nie zostawić żadnego śladu, że ktoś był tam schowany.
Przez dwa następne dni Amanda nie próżnowała; podczas nieobecności młynarza, który miał zajęcie w młynie, przeszukała wszystkie paki i skrzynie. W jednej z nich znalazła ubranie męskie, a przymierzywszy, że na nią pasuje, obcięła zupełnie włosy, kazała mi ostrzyc czarne jej brwi tuż przy skórze, a pokrajawszy na kawałki stare korki, które też znalazła między rupieciami, włożyła je sobie w usta, wypychając policzki; w ten sposób zmieniła swój wygląd i głos prawie nie do uwierzenia.
Cały ten czas ja leżałam i odpoczywałam, nie ruszając się prawie wcale, pogrążona w takiem bezmyślnem osłupieniu, że tylko z największem zajęciem przypatrywałam się jej przygotowaniom i nawet uśmiechałam się, kiedy udawało jej się zmienić kształt swojego oblicza.
Drugiego jednak dnia nie pozwoliła mi leżeć bezczynnie, i wtedy znów wpadłam w bezdenną rozpacz. Pozwoliłam jej ufarbować moje jasne włosy i oblicze odpadłemi łupinami od orzechów, pozwoliłam uczernić moje białe zęby, a nawet dla zatarcia o ile możności podobieństwa złamać ząb na przodzie. Mimo to nie miałam nadziei ujścia przed ręką mego okrutnego małżonka. Nareszcie trzeciego dnia po pogrzebie urządzono stypę, na której wszyscy się upili i z trudnością w nocy poszli do domów, młynarza zaś nieprzytomnego ludzie jego zanieśli do