Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się snem i chcę, jako cudu — sen zachować w swej pamięci.
A sen jest niepowrotny, może tylko przyjść inny... i przyszedł!
Tak jak wszystko w życiu jest niby to samo, a wciąż inne.
Nic nie przechodzi i wszystko przechodzi, jak fala oceanu, co bije o skały, wciąż nowa, a wiecznie ta sama; bezustanna przemiana i dążenie.
Więc tembardziej żal mi ciebie, nie dlatego, że cię straciłam, lecz, że nie umiałeś być szczęśliwym, nie umiałeś żyć.
Miałeś przy sobie radość życia i nie umiałeś jej wykorzystać.
Szkodziłeś naturze, szkodziłeś życiu, szkodziłeś sobie, stając się dobrowolnym męczennikiem swych niedorzecznych poglądów...
Czy ty, Ada, nigdy nie dojdziesz do tej prawdy?
A że myślę, iż nie dojdziesz, jest mi smutno!...
Chciałabym przynajmniej, abyś odrzucił precz tę gorycz, jaką masz względem mnie w swem wspomnieniu. Przez pamięć chwil dobrych — odrzuć złe, i tak,