Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krużą czarownych, niegasnących kadzideł, od której ust swych nie chciałby odrywać nigdy. Była ową pierwszą krynicą całkowitej rozkoszy, w jaką się rzucił bez pamięci, obłędny, cały przepojony nią, dygocący i pragnienia nieugaszonego pełen. Lecz była również ową krynicą zła i męki, wiodła w otumany, w rozterki, w zdradę, w podstęp, w cudzołożnicze drogi bez wyjścia i powrotu.
Zdawał sobie jeszcze z tego wszystkiego sprawę, ale coraz niejaśniej i prawie pragnął, aby przyszedł taki dzień, jak ów tamten pierwszy... w którym zatracił pamięć wszystkiego i zgubił sam siebie w tym szale, który go opętał.
Gdybyż naszła taka chwila, by kobieta ta była tylko krynicą szału i omamień ducha aż po wieki!
Gdybyż jaki omglony tuman tak całkowicie objął ją i jego, by stracili pamięć rzeczy minionych i przyjść mogących, by ich tak oplótł i splótł, by mogli być tylko on nią, a ona nim... i by nigdy nie widzieli zbrodni, jaka się przez to stała, by nie słyszeli złorzeczeń, jakieby za nimi poszły, ani żadnego głosu haniebnie oszu-