Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z wagonu z uczuciem zdrętwienia, mózg jej był zupełnie, jak sparaliżowany i dawne wrażenia odbijały się w nim mętnie, zupełnie, jak jakieś senne, dalekie, źle widziane obrazy.
Czyniła wszystko, co czynić należało, ale zupełnie automatycznie. Natychmiast z dworca udała się do mieszkania Adama, tam objaśniono ją, że wyjechał.
— Byłże to wyjazd przypadkowy, czy też spowodowało go jej doniesienie? — rozmyślała — w każdym razie odjechał, katastrofa zażegnana.
To przeświadczenie sprawiło jej ulgę. Ponieważ powiedziano jej, że za dwa dni Adam wraca, zostawiła list, aby natychmiast po powrocie zobaczył się z nią.
Uspokojona nieco powróciła do hotelu. Pokój, który zwykle zajmowała, był zajęty, dostał się jej zupełnie przeciwległy na drugim końcu korytarza, tak, ze z okna mogła patrzeć na okno tamtego pokoju, w którym przeżyła tyle uniesień.
Narazie, uderzona tą ironiczną przypadkowością, nie była zdolna do zastanawiania się nad tem, przygnieciona wypadkami, jakie sama sprowadziła.
Jedna jedyna rzecz sprawiała jej pew-